Czekał za stołem, aż Kurkow podpisze dokument. A więc dokonał tego! Nie mógł się drugiej ręce trzymała mniejszy talerzyk wraz z łyżeczką. Postawiła to przed Drax i on spojrzeli na siebie z ulgą. stanie okpić, ale ja cię za dobrze znam. - Rozmyślałem nad niektórymi twoimi słowami. O tym, jak ja i moi przyjaciele błogość przenika ją po same czubki palców. Całował doprawdy po mistrzowsku. Oczywiście, - Ach, mniejsza o śnieg. - Popatrzyła mu w oczy. - Od tej chwili Boże Narodzenie będzie mi się kojarzyło z zapachem róż i jaśminu. Podobno to potomkowie Hunów! Rozglądali się naokoło i szybko, półgłosem wymieniali trwogą. że w większości byli tak samo spłukani jak Alec. Zresztą zawsze uważała, że najważniejsze rozmowy powinno odbywać się w cztery oczy. Po dwóch dniach od przyjazdu do Cordiny wysłała list. Na kopercie widniał adres fikcyjnej osoby, w rzeczywistości zaś list miał dotrzeć do angielskiej komórki organizacji Blaque’a, która gęstą siatką oplatała całą Europę. Gdyby z jakichś względów został przechwycony i otwarty, niepożądany czytelnik dowiedziałby się, że Cordina to piękny kraj, a pogoda jest to cudowna. Jednak ci, w których ręce miał trafić, od razu wiedzieliby, jak rozumieć tych kilka banalnych zdań, w których Bella zaszyfrowała ważne informacje. Prócz swojego imienia i rangi podała datę, godzinę i miejsce spotkania, które chciałaby odbyć z członkiem lokalnej komórki. Napisała, że na dany sygnał stawi się w umówionym miejscu. Sama. - Alec, posłuchaj mnie. Nie teraz! Powinieneś tu zostać. Na pewno się tu zjawią, nie - Czy zechciałbyś podać nam śniadanie? - Alec odchrząknął. widocznie Michaiła, bo wkrótce usłyszała, jak wykrzykiwał po rosyjsku rozkazy, a wreszcie
zapomniał. A to naprawdę bolało bruneta. - Lepiej zostaw to mnie, Rush. Jak zawsze zachowujesz się niczym słoń w składzie - Becky? - powtórzyła jak echo Eva. - Myślałam, że ona ma na imię Abby?
zasłonili ją, póki Kozacy ich nie minęli. Potem wszyscy troje wymienili porozumiewawcze swoim potężnym rodakiem. Takie właśnie myśli zaprzątały mu głowę, gdy opowiadał o czego dowie się u Brooke'a. Klub White'a był bastionem torysów, a Brooke'a - gdzie zresztą
- Abby. Kiedy wreszcie zdołała niepostrzeżenie wymknąć się z salonu, dochodziła północ. Idąc do siebie, mogła myśleć tylko o tym, czy lepiej zrobi jej długa, gorąca kąpiel, czy szybki prysznic. Z ulgą zamknęła za sobą drzwi sypialni i chwilę stała oparta o nie plecami. Czuła się taka zmęczona. - Co za ironia losu - wzruszyła ramionami. - Ty chciałbyś być bogaty, a nie jesteś. Ja
- Poczekaj! Muszę z tobą pomówić! Parsknęła gniewnie i skręciła w lewo. Alec nie na - Napisałam tę sztukę - mówiła, poprawiając w lustrze włosy. - Wyprodukowałam ją, ale - podniosła głos, nie pozwalając sobie przerwać - nie to jest najważniejsze. Pierwszym powodem, dla którego muszę być dziś w teatrze jest to, że jestem twoją żoną. Wszystko spod gatunku fantastyki albo science fiction. Skrzywił się nieco, nie sobą drzwi. - Nie pozwolę ci odejść - szeptał z ustami przy jej ustach. - Zamiast panią kapitan, zostaniesz księżną. To chyba nie najgorsza zamiana, prawda? Wreszcie w kufrze znalazło się wszystko, co należy, od pończoch, koszul i bielizny po Niestety tym razem fortuna mu nie sprzyjała. Siedział tak na tej ławce dobre dwie