Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/w-czesc.pomorze.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server350749/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server350749/ftp/paka.php on line 17
biura, ale jej wysiłki studziła zawsze

Kiedy Shelby wyciągnęła rękę do klamki frontowych drzwi, Lydia przeżegnała się z prawdziwie religijnym

kto odwiedził tę planetę, poznał jedynie kilkadziesiąt lub kilkaset obliczy Maski, co nie zawsze było czymś
- Teraz, to znaczy po tym jak zadałeś mi swoje pytanie. Gdybyś go nie zadał, nie wędrowałabym w głąb siebie, aby
uwielbia.
Dalym. Beck spojrzał na niego pytająco. - Tak, to ten sam - odparł Chris. Beck znał Clarka Daly'ego z fabryki. Kilka razy brygadzista odesłał go do domu za pojawienie się w pracy po alkoholu. Przyłapano go nawet na trzymaniu butelki whisky w pudelku na lunch. To dziwne, że Sayre kiedykolwiek chciała na niego spojrzeć. - Przez jakiś czas Huff tolerował jej mały romans - ciągnął Chris. - Wydawał się dość niewinny. Kiedy jednak się okazało, że oni traktują to bardzo poważnie, postanowił zakończyć przygodę miłosną Sayre. - Czy Clark miał wtedy kłopoty z piciem? - Nic podobnego. Od czasu do czasu wypił jedno piwo. Był gwiazdą, sportowcem i prymusem. - O co więc chodziło? - Nie znam szczegółów. Studiowałem już wtedy. Nie interesowały mnie sprawy Sayre i nie przyglądałem się jej związkowi zbyt uważnie. Wiem tylko, że Huff niechętnie spoglądał na Clarka Daly'ego jako na przyszłego zięcia. Gdy tylko skończyli liceum, wtrącił się i zakończył ich romans. - Jak zareagowała Sayre? Chris uśmiechnął się krzywo. - A jak myślisz? Wybuchem o skali Wezuwiusza, przynajmniej tak mi powiedziano. Kiedy się zorientowała, że jej awantury nie robią na Huffie żadnego wrażenia, popadła w głęboką depresję. Straciła sporo na wadze, snuła się po domu niczym duch. Która to powieściowa postać włóczyła się po domu w pokrytej pleśnią sukni ślubnej? - Panna Havisham? - Właśnie. Pamiętam, że pewnego weekendu wróciłem do domu i ledwo rozpoznałem Sayre. Wyglądała okropnie. Nie poszła na studia, przestała robić cokolwiek. W ogóle nie wychodziła z domu. Kiedy zapytałem Selmę, co się stało, zaczęła płakać i powiedziała, że Sayre zmieniła się „w biedną, umęczoną zjawę, ulituj się Panie nad jej duszą". Danny rzekł, że nic nie wie, bo nie rozmawiał z Huffem od miesięcy i unikał przebywania z nim w tym samym pokoju. Chris przerwał, żeby upić łyk napoju z puszki, Beck pragnął poznać resztę historii, ale nie ponaglał Chrisa. Nie chciał, żeby wyszło na jaw jego nadmierne zainteresowanie. Na szczęście Chris sam podjął opowieść: - Trwało to wszystko miesiącami. Wreszcie Huff miał tego dość. Powiedział Sayre, że ma skończyć z żałobą i wziąć się w garść, albo wyśle ją do czubków. - Taki był lek Huffa na nastoletnie złamane serce? Groźba wysłania do szpitala psychiatrycznego? - Brzmi to dość okrutnie, prawda? Niemniej poskutkowało, ponieważ kiedy Huff wybrał dla niej kandydata na męża i zaczął nalegać na ślub, Sayre bez specjalnych oporów poszła do ołtarza. Pewnie doszła do wniosku, że małżeństwo jest lepsze od pokoju z drzwiami bez klamek. Beck patrzył w zamyśleniu na zamknięte dwuskrzydłowe drzwi wiodące na oddział intensywnej terapii. - Dosyć długo Sayre ma za złe ojcu, że kiedyś wtrącił się w jej związek z czasów szkolnych - mruknął. - To cała Sayre. Już jako dziecko musiała się wiecznie o coś boczyć. Nadal jest taka. Wszystko bierze zbyt poważnie. - Chris wstał i rozprostował plecy, a potem podszedł do okna. Stał tam przez dłuższą chwilę, w milczeniu wpatrując się w niesprecyzowany punkt. W końcu Beck zapytał:
- Nie mogę? A niby dlaczego?
- Och, kochanie! Jak cudownie, że wreszcie jesteś w domu!
- Książę Mark wystąpił o adopcję Henry'ego. Po¬zuje z nim do zdjęć i wygląda jak zachwycony ojciec, też coś!
Mark zmarszczył brwi.
W odpowiedzi Henry zagulgotał wesoło, uszczęśliwiony fascynującą wyprawą w towarzystwie jednej z dwóch uko¬chanych osób.
- Co to jest? - A jak ci się wydaje? - Dlaczego nie wsiądziemy do twojego wozu, gdzie jest klimatyzacja? Chris również nie miał specjalnej ochoty na piknik, ale wiedział, że jeśli zostaną w samochodzie, będą się kochać, po czym Lila wróci do domu. On zaś potrzebował więcej czasu, żeby uwieść ją gładkimi słowami. Wydawało mu się, że trafi do niej romantyzm posiłku na świeżym powietrzu. Ujął jej dłoń i pociągnął kobietę w stronę koca. Delikatnie zdjął jej kapelusz i pogładził szyję i dekolt. - Zacząłem się czuć nieco klaustrofobicznie, Lila. To przez tę sprawę z Dannym. W pomieszczeniach czuję się, jakby waliły się na mnie ściany. Kiedy tam jestem, potrafię myśleć wyłącznie o śmierci i o tym, w jak okropny sposób zginął mój brat. - Wsunął palce w jej włosy. - Chciałbym położyć się obok ciebie, zamiast szamotać się w samochodzie - wyszeptał. - Pomóż mi zapomnieć. Proszę. Jego słowa podziałały na Lilę i natychmiast zabrała się do pocieszania go. Po bardzo rozgrzewającej grze wstępnej usiadła na nim okrakiem, nadziewając się na jego męskość z takim impetem, że powietrze uszło z płuc Chrisa z głośnym westchnieniem. Przez kilka następnych minut Lila zachowywała się tak, jakby miała zamiar oczyścić umysł Chrisa ze wszystkich myśli, poza dotyczącymi ich śliskiego od potu spółkowania. Skoncentrowała się na przywróceniu jego dawnej równowagi emocjonalnej i podeszła do sprawy śmiertelnie poważnie. Po wszystkim zaczęła jednak narzekać. Nie lubiła przebywać na świeżym powietrzu. - Nigdy nie ma w pobliżu łazienki, kiedy człowiek musi z niej skorzystać - powiedziała. - Na przykład teraz. - Idź w krzaki. - I co, mam dostać wysypki w miejscu intymnym? Dziękuję, nie. Dwa kieliszki wina nieco poprawiły jej humor, podobnie jak przepyszna sałatka z kurczaka i chrupiące herbatniki serowe przygotowane przez Selmę. Jednak po zabiciu kolejnej naprzykrzającej się muchy, sięgnęła po kapelusz i oznajmiła, że czas na nią. Teraz Chris odsunął czas jej odjazdu kolejną lampką wina. - Dalej, pij - przytknął kieliszek do jej ust i przechylił go pod tak ostrym kątem, że strużki płynu pociekły po brodzie. Obserwował, jak spływają po szyi i dekolcie, znikając pod sukienką. Mrugnął do niej, a potem odsunął materiał i zlizał wino z piersi, - Doskonały rocznik - mruknął. Wzdychając z rozkoszy, Lila ułożyła się na kocu i odsunęła nieco stanik, żeby ułatwić działanie Chrisowi. Zanim jego usta odnalazły właściwy cel, zaczęła się o niego ocierać. - O Boże, to mnie doprowadza do szaleństwa - jęknęła. Chris poruszył szybko językiem. - Co? To? - Boże, tak. Ściskał jej brodawki między palcami, podczas gdy jego usta powędrowały w dół. Zanim skończył, zdążył się nieco przestraszyć, że Lila wyrwie mu wszystkie włosy. Odwdzięczyła się, biorąc go do ust, schłodziwszy go uprzednio odrobiną pinot grigio. Tuż przed szczytowaniem przeturlał się, położył się na niej i wszedł w nią gwałtownie. Odpowiedziała z równą pasją i oboje przeżyli silny orgazm, jednak gdy tylko uniesienie minęło, Lila odepchnęła go ramieniem. - Zejdź ze mnie. Jest gorąco, a ty jesteś ciężki. Z rozmazanym makijażem, potarganymi włosami i skotłowaną sukienką, która więcej odsłaniała, niż zakrywała, stanowiła żywy obraz rozpusty. Biedny George nie miał najmniejszych szans,
Co za głupie pytanie, odpowiedziało jej spojrzenie.

upominek.
- Tak. Broitenburg potrzebuje Henry'ego. Henry jednak nie potrzebuje Broitenburga - skwitowała rzeczowo. – Ty jesteś gotów poświęcić jedno małe dziecko dla dobra pań¬

¿yciu zgromadził, cała swoja pote¿na fortune, zapisał jednemu

- Moja matka musiała o tym wiedzieć...
zaś usiadł na drugim fotelu i ciągle uśmiechając się patrzył przyjaźnie na rozglądającego się ciekawie Małego
- Nie płakałam.

oczy.

Rozmawiali ju¿ od ponad godziny, Marla podpisała
do ¿ucia z jednej strony ust w druga. - Rozmawiałem dzis rano
nauczyc. On najwyrazniej ju¿ sie urodził z ta umiejetnoscia.

Mark przytaknął.

25
Nick przyciskał ja mocno do siebie, oddychajac szybko i
mijajac spieszacych sie gdzies lekarzy w białych kitlach i